Ilona Bezezowska/Maratończyk.pl: Dla biegaczy każdy usunięty z kalendarza startów maraton, to problem logistyczny. Trzeba odwołać rezerwacje, przesunąć zapisy, zapoznać się z regulaminem zwrotu wpisowego i uzbroić w cierpliwość w oczekiwaniu na nową datę startu. Dla Marii Pańczak i Jacka Klimczaka odwołanie Poznań Maratonu oznaczało nieco więcej problemów. Pani Parasolka, 18 października zamierzała zakończyć swoją przygodę z królewskim dystansem. Miał to być jej 50 i zarazem ostatni maraton w życiu.
Od lat cierpliwie wydeptywała trasę tego biegu w białej spódnicy, z parasolką na plecach. 81-latka szybko stała się symbolem biegów w Poznaniu.
Nic więc dziwnego, że to tutaj chciała się pożegnać z bieganiem. Jednak ten pomysł od początku wymagał determinacji. Najpierw na przeszkodzie stanął stan zdrowia pani Marii. Nie do końca sprawna ręka i ogólna kondycja nie pozostawiała szans na samodzielne ukończenie biegu. Wtedy na scenie pojawił się Jacek Klimczak. Utramaratończyk postanowił pomóc i zaoferował, że pokona trasę maratonu pchając przed sobą wózek z panią Parasolką. Ta na pomysł chętnie przystała, tyle że żadne z nich nie dysponowało odpowiednim wózkiem.
Ten kłopot rozwiązali kibice i wielbiciele niezwykłej biegaczki, czynnie uczestnicząc w zbiórce funduszy. Na wózek było potrzebne 16 tys. zł. Zebrali 17 330 zł. Niestety kolejnym problemem okazał się koronawirus. Po ogłoszeniu decyzji przez organizatorów maratonu w Poznaniu, pani Maria straciła wiarę, że jej plan się powiedzie. Gorzej jednak przyjął to Jacek. Biegacz, który ma na koncie wygraną walkę z alkoholizmem, oraz z ponad 150-kilometrami dla WOŚP, nie krył rozczarowania.
Nie wiem, co teraz zrobię. Obiecałem, zobowiązałem się, obudziłem jakąś nadzieję. Nie chcę nikogo zawieść, rozczarować. Czuję teraz presję i ogromny stres
- powiedział nam Jacek.
Postanowiliśmy więc pomóc i poszukać biegu, na trasie którego Pani Parasolka może spełnić swoje marzenie. Zaczęliśmy więc dzwonić. Łatwo nie było. Organizatorzy nie są pewni, czy ich biegi się odbędą i na jakich ewentualnie zasadach. Pojawiło się jednak światełko w tunelu.
Pani Parasolka? No oczywiście, że znam. Spotkałem się z nią na biegu i szczerze podziwiam. Najchętniej zaprosiłbym ją już teraz, gdy będę biegł swój 371 maraton rocznicowy w Wituni. Będzie trochę przyjaciół i fajna atmosfera
- powiedział nam Ryszard Kałaczyński, Król Maratonów Polski.
Ten tytuł przypadł mu w udziale, gdy zaliczył ponad 680 maratonów. Znany jest również z pokonania 366 maratonów w 366 dni. Rocznicę tego wydarzenia będzie świętował już jutro.
Dla nas 15 sierpnia to za szybko, ale jesienią chętnie odwiedzimy Witunię
- zadeklarował Jacek Klimczak.
Maratony w Wituni nie są zagrożone restrykcjami. To imprezy kameralne o koleżeńskim charakterze. Jedynym problemem może być pokonanie wózkiem odcinka szutrowego.
Nie jest długi i na pewno jest płaski
- zapewnia Ryszard Kałaczyński, a Jacek Klimczak, nawet jeśli nie znajdzie odpowiedniego maratonu masowego, może uspokoić nerwy.
50 maraton pani Marii znowu jest możliwy.
Maniacka Dziesiątka - rok 2015