
Wyniki
Wyniki Szczegółowe (tzw. "od maty do maty")
Galeria (cz. I)
Galeria (cz.II)
Rozmowa z Robertem Celińskim
Wywiad z Tomaszem Głodem
Detektywi i W11 dla maratonczyka.pl
Dorota Świderska: Wyszłam z podziemi i żałowałam bardzo, że to już koniec.. Los sprzyjał ekipie maratończyk.pl i udało nam się znaleźć w gronie wyjątkowych sztafet, które pojawiły się na liście startujących w 12 godzinnym Podziemnym Biegu Sztafetowym w Kopalni Soli w Bochni. W sobotę jeszcze przed ósmą rano zjechaliśmy do kopalni. Większość startujących spędziła pod ziemią noc poprzedzającą bieg. Droga od wind z szybu Sutoris do biura zawodów, prowadziła przez komnatę solną, w której na piętrowych, ciasno ustawionych łóżkach spali zawodnicy.. Robiło wrażenie..
Zawody rozpoczęły się w sobotę punktualnie o 10.00 startem
honorowym, w którym wzięło udział 50 osób z pierwszej zmiany sztafet.
Startowała też gościnnie ekipa programu W11 i Detektywi (TVN). Na
starcie honorowym
liczba mediów była prawie równa ilości startujących (w tym ja z moją
kamerą..) Start główny rozpoczął się koło godziny 10:20 po sygnale
syreny! Sztafety ruszyły! 12 godzin.. Obserwowałam naszą ekipę. Taktyka
ustalona przed zawodami
zmieniała się w trakcie zawodów. Nasi zawodnicy biegli za szybko w
stosunku do tego co ustalili wcześniej więc i zmęczenie pojawiło się
trochę wcześniej. Zresztą widać było, że nie dotyczy to tylko naszej
ekipy.
Coraz częściej pojawiali się kuśtykający zawodnicy.. Niektórzy mimo
kontuzji
walczyli dzielnie do końca z obandażowanymi kolanami.. W strefie zmian
cały czas
było napięcie. Przez 12 godzin kłębił się tam tłum pilnujący swoich
ekip. Czas
odmierzał elektroniczny zegar zawieszony w strefie zmian. Wydawało mi
się, że
płynie bardzo powoli.. Miałam to szczęście, że moją rolą było
przygotowanie
relacji z tego wyjątkowego wydarzenia. Dzięki temu mogłam podglądać
emocje
zawodników i niektóre z nich uwiecznić na zdjęciach. Mimo, że nie
startowałam po
zakończonym biegu odczuwałam prawdziwe zmęczenie. Trudno sobie
wyobrazić jak
musieli się czuć zawodnicy, którzy musieli wciąż w napięciu oczekiwać
zmiany..
{google}2667606949461341059{/google}