GALERIA - Maraton - cz. 1
GALERIA - Maraton - cz. 2
GALERIA - Półmaraton - cz.1
GALERIA - Półmaraton - cz. 2
GALERIA - Półmaraton - cz. 3
GALERIA - Półmaraton - cz. 4
FOTORELACJA (fot. Dorota Świderska, Wojciech Szota)
Wyniki
Strona zawodów
Dział - Biegi Ekstremalne / Biegi Górskie
Przez dwa dni miłośnicy biegów górskich rywalizowali w Górach Stołowych i Broumovskich (Czechy). Wielu na pewno przyciąga przyroda Kotliny Kłodzkiej, Szczelińca i pięknych okolic Schroniska Pasterka. W prehistorycznych czasach był tutaj był brzeg morza, a „wymyte” klify tworzą dziś niesamowite formy skalne. W tym przygranicznym schronisku szefem jest Piotr Hercog - organizator biegu. Jego osoba jest też najlepszą gwarancją udanej imprezy. To także jeden z najbardziej utytułowanych polskich biegaczy górskich, mający w dorobku czołowe miejsca w takich biegach jak: UTMB, Ultra Trail Majorka, Transvulcania, Gore-Tex Transalpine, TransGranCanaria, UTMF. Piotr Hercog odpowiada również za organizację Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich w Lądku Zdroju.
Tradycją Maratonu Gór Stołowych była upalna pogoda, tegoroczna edycja jednak to odmieniła. Kilka dni przed imprezą mocno padało, więc niektóre ścieżki zamieniły się w potoki. Po raz pierwszy rozegrano także półmaraton jako alternatywę dla zaczynających swoją przygodę z górskim bieganiem… lub preferujących szybkie tempo od startu do mety. Zwycięski Czech Pavel Bryndl pokonał przewyższenia: +1050/-850, w tempie 5 min. na kilometr.
Ważną decyzją był dobór butów. Królowały raczej buty trailowe z agresywnym bieżnikiem. Jak przystało na ulicznego biegacza nasz reporter na trasie półmaratonu pobiegł w „zwykłych” butach, co jednak wymuszało raczej asekuracyjne zachowanie zwłaszcza podczas niebezpiecznych zbiegów. Mimo błota można było zobaczyć wielu bardzo dobrze technicznie zbiegających zawodników, a w tym gronie kilka pań.
Po biegu biegacze mimo padającego deszczu świetnie się bawili podczas koncertu Feelings Stadion.
Na niedzielę prognozy zapowiadały słońce. Owszem, pojawiło się… jako nagroda dla biegaczy… na mecie. Od rana bardzo mocno padało, było mgliście i błotniście. Momentami trasa była tak śliska, że trudno było podejść po rozmiękczonej ziemi. Pokonywanie mokrych skał, wystających korzeni, ogromnych kałuż, wymagały dużej koncentracji. Początkowo wielu zawodników omijało kałuże i potoki, ale szybko okazywał się to bezcelowe, a najlepsza droga prowadziła „na przełaj”. Upadków nie brakowało, ale ostatecznie tylko dwóch uczestników nie ukończyło dystansu półmaratonu.
Na strudzonych biegaczy na punktach odżywczych oprócz wody i napoi izotonicznych czekały arbuzy, pomarańcze, pomidory czyli wszystko co konieczne aby zaspokoić pragnienie. Konieczne było jednak posiadanie własnego bidonu, naczynia ponieważ organizatorzy dbając o przyrodę Gór stołowych zrezygnowali z plastikowych kubków.
Dodatkową trudnością na obu dystansach było dotarcie na start. Kto nie nocował w schronisku musiał dojść na linię startu około 2,5 km z Karłowa. To jednak była doskonała okazja, aby zapoznać się z nawierzchnią, zwłaszcza w niedzielę. W takich warunkach najlepiej poradzili sobie nasi południowi sąsiedzi. Zwyciężył wspomniany Pavel Bryndl (1:45:22), pokonując swojego rodaka Jana Nápravníka (1:46:00). Na najniższym stopniu podium stanął Dominik Włodarkiewicz (1:53:41).
Wśród rywalizujących w niedzielę był Ksiądz Krystian Strycharski z Warszawy, który debiutował w górskiej imprezie, osiągając bardzo dobre 42 miejsce. Trasę pokonywał z różańcem w ręku i wielką grafiką na plecach przedstawiającą Jezusa Chrystusa. Mimo szybkiego tępa biegu znajdował czas, aby porozmawiać chwilę z uczestnikami biegu i nawet się pomodlić. Nam powiedział, że największą radość sprawiały mu szybkie zbiegi, zwłaszcza łąka obok Pasterki. W przyszłym roku Ksiądz Krystian dla chętnych chciałby odprawić polową mszę, aby biegową niedzielę uczcić także w taki sposób.
Meta na dystansie maratonu i półmaratonu znajdowała się przy schronisku na Szczelińcu. Do pokonania było 665 skalistych stopni. Ten ostatni etap był prawdziwym wyzwaniem dla zmęczonych nóg. Bliskość mety i licznie zgromadzeni kibice dodawali otuchy. Na mecie w wielu wypadkach nie obyło się bez bolesnych skurczy. Za to widok ze Szczelińca rekompensował każdy trud. Wszystkim „finiszerom” gorąco gratulujemy i zapraszamy do oglądania zdjęć jakie dla Was przygotował Maratończyk.pl.
(fot. Dorota Świderska, Wojciech Szota)































































































































































































































































































































































